Kiedy dać dziecku słodycze?

2 grudnia 2021, 

Ciastka, ciasteczka, czekoladki, lody, czipsiki i cukierki. Kiedy dać dziecku słodycze?

„Oj tam, oj tam, niech je skoro chce! Przecież i tak kiedyś musi posmakować czekoladę” czy może „Jak najpóźniej, jak najmniej. Słodycze to istne zło!”?

Zacznijmy od samego początku.

Pierwszy rok życia dziecka.

Malutkie ledwo siedzące Bobo z upaćkanymi od lodów policzkami. Uśmiecha się od ucha do ucha, bo dostało jakieś pyszne, słodziutkie „am”. To byłby na pewno wspaniały widok. Niemniej jednak, niezależnie od tego jak mocno nas kusi danie maluchowi słodyczy (nas albo babcię :)), w pierwszym roku życia dziecka nie ma miejsca na cukier. Nic, a nic. Ani trochę. Ani jednego gryzka. A na zdjęcia z umorusanym łakociami pyszczkiem spokojnie przyjdzie czas, obiecuję:)

Dlaczego?

Niemowlęta mają malutkie żołądki, a jednocześnie ich zapotrzebowanie na składniki odżywcze jest wysokie. „Zapełnianie brzuchów” i wygaszanie uczucia głodu przetworzonym jedzeniem zajmuje miejsce dla bardziej wartościowych produktów.

ile dziecko powinno zjeść

Poza tym niemowlętom przetworzone jedzenie nie jest do niczego potrzebne. Dzieci w pierwszym roku życia są na takim etapie rozwoju, w którym zupełnie się nie zorientują, że dostały do zjedzenia kalafior, podczas gdy Ty zajadasz się sernikiem. To, że wyciągają ręce po lody, nie oznacza, że świadomie przekazują otoczeniu, iż chcą je zjeść. Niemowlęta z podobnym entuzjazmem wyciągają ręce również po brukselkę, kapcie i mydło 🙂

Kilkumiesięczne dziecko nie potrzebuje również zamienników tradycyjnych słodyczy. Domowe batoniki, ciasta słodzone daktylami czy własnoręcznie zrobiona nutella, choć brzmią dość zdrowo, nadal zawierają spore ilości cukru. Tym samym zwiększają u dzieci preferencje do smaku słodkiego. A maluszki już od momentu narodzin uwielbiają słodki smak. I nie potrzebują się z nim dodatkowo oswajać. Znają go bardzo dobrze, bo słodkie jest mleko – pierwszy pokarm Bobo.

Dlatego też w okresie rozszerzania diety (czyli mniej więcej od 6. miesiąca życia) ważne jest podawanie dzieciom pokarmów innych niż słodkie. Dzięki temu rozwijają preferencje do bardziej wytrawnych potraw. O akceptację smaku słodkiego naprawdę nie musimy się martwić, wyzwaniem są te pozostałe. Niektórzy martwią się, że jeśli nie będą karmić dziecka słodkim od początku rozszerzania diety, to ono później po posmakowaniu batona rzuci się na półkę pełną cukru. Bo nie miało okazji się do słodkości przyzwyczaić. Ta teoria nie znajduje jednak uzasadnienia. Maluch pijąc mleko zna słodki smak doskonale i nie potrzebuje przypominać sobie o nim słodyczami na tak wczesnym etapie życia. Z resztą na późniejszym też nie ma takiej potrzeby.

Kiedy dać dziecku słodycze? – pierwsze urodziny

Teoretycznie po zdmuchnięciu urodzinowej świeczki możesz nałożyć dziecku kawałek tortu na talerzyk. Tylko właściwie po co?

Roczne dziecko nadal nie jest w stanie zorientować się, że jako jedyne z całej imprezy nie dostało ciasta. Jego organizm ani trochę nie potrzebuje przetworzonego cukru, a preferencje smakowe, które będą wywierały wpływ na odżywianie dziecka w przyszłości cały czas się kształtują. Nie będzie mu też przykro, że jego urodziny były jakieś wybrakowane. To nam dorosłym może wydawać się, że zabieramy coś dziecku, nie częstując go słodyczami. Ale małemu Bobo wcale nie będzie smutno jeśli zostanie pominięte przy nakładaniu tortu. Nie odbierzemy mu tym wspaniałego dzieciństwa. Ani trochę 🙂

Niekarmienie dziecka słodyczami nie dotyczy tylko roczniaka, ale często jeszcze dzieci w kolejnych miesiącach. Mniej więcej w okolicach 1,5- 2 lat dziecko zaczyna rozumieć na tyle dużo z otaczającego je świata, że zajadanie się przy nim słodyczami, przy jednoczesnym zakazywaniu mu posmakować zaczyna przynosić więcej szkody niż pożytku. Nie oznacza to jednak, że za każdym razem, kiedy sięgasz po kostkę czekolady, musisz podać czekoladę również swojemu 18-miesięcznemu Bobo. Na tak wczesnym etapie rozwoju dość łatwo jest jeść słodycze w taki sposób, że dziecko tego nie zauważy.

No to kiedy dać dziecku słodycze?

Słodyczowa strategia, jaką przyjmiesz jest uzależniona od wielu czynników. Istotne jest między innymi to:

  • ile zwyczajowo jadacie słodyczy w domu. Jeśli np. nie robicie tego wcale, Wasze dziecko też nie musi. Jeśli jecie ich duuużo to warto popracować równocześnie nad Waszymi nawykami.
  • jak często przebywacie w towarzystwie jedzącym słodycze (urodziny, imieniny, spotkania przy ciachu itp.).
  • czy to Wasze pierwsze dziecko, czy po domu lata już kilkuletnie Bobo, które słodycze doskonale zna, lubi i nie ukrywa się po innych pomieszczeniach podczas ich zjadania. To mocno utrudnia trzymanie malucha w bezsłodyczowej bańce :).
  • czy dziecko chodzi do placówki (żłobka, przedszkola), gdzie słodycze się pojawiają, czy nie. 
  • a także Wasze podejście do kwestii słodyczy, przekonania i wizja wychowywania dziecka w świecie pełnym słodkości.

Nie ma jednej idealnej drogi dla każdego z nas. Nie jest też tak, że istnieje konkretna granica wieku, identyczna dla każdego, do której słodycze są bleeee, a po której zaczynają stanowić element zrównoważonej diety.

Wprowadzenie słodyczy do diety

W dużym skrócie strategię tę nazwałabym:

„Opóźniaj w czasie przygodę Bobo ze słodyczami, ale rób tak do momentu, kiedy przynosi to więcej korzyści niż szkód.”

Już tłumaczę, o co chodzi:

Dopóki środowisko sprzyja podejściu „słodyczy nie ma”, trzymaj się tego. Czyli nie proponuj batoników dziecku, które o to świadomie nie poprosi, nie kładź mu na talerzyku ciastek, bo jest pora deseru, nie dosładzaj naleśników, placków i innych potraw. Maluch w drugim, trzecim, a czasami nawet późniejszych latach życia może nie wiedzieć, że słodycze istnieją. I to jest całkowicie ok.

W pewnym momencie (to kiedy on nastąpi jest kwestią indywidualną) dziecko zaczyna być na tyle świadome otaczającego je świata, że odsuwanie słodyczy w inny koniec stołu i stawianie obok niego owoców, proponowanie zabawy na czas krojenia tortu i inne sposoby odwracania uwagi malucha od słodyczy przestają działać. Dziecko widzi, że reszta je coś innego niż ono i chce mieć na talerzyku dokładnie to co tata, ciocia czy dziadek. A niedostępność tego produktu może wyzwolić odwrotny efekt i zwiększyć jego atrakcyjność.

Wtedy najzdrowszym rozwiązaniem będzie podanie dziecku kawałka ciasta.

Tak zupełnie zwyczajnie. Jakby Bobo prosiło o ziemniaczka czy jogurt. Bez „ale to jest niezdrowe”, „no dobra, tylko mały kawałeczek” albo „niesmaczne, co?”. 

Im bardziej naturalne będzie Twoje zachowanie, tym większe są szanse na to, że dziecko nie zacznie traktować słodyczy jak czegoś niesamowitego, wspaniałego i maksymalnie pożądanego. Najprawdopodobniej ciasto będzie mu smakować, może nawet się uśmiechnie albo powie „wooow, jakie to pyszne”. To nie znaczy jednak, że teraz za każdym razem gdy zadasz pytanie „na co masz ochotę?” dziecko odpowie, że na sernik. Nie znaczy również, że od dzisiaj musicie regularnie podawać maluchowi słodycze na deser. Po kawałku ciasta na rodzinnej imprezie możesz spokojnie wrócić do Waszych starych nawyków. A następny kawałek zjecie wspólnie z dzieckiem za kilka miesięcy, kiedy ponownie świadomie o niego poprosi. I wcale nie rzadko dziecko ani nie zje dużo tych pierwszych słodyczy, ani nie woła następnego dnia o powtórkę 🙂

Jeśli chcesz wiedzieć, co zrobić żeby nauczyć dziecko zdrowego podejścia do ciast, ciastek i ciasteczek, sprawdź mojego ebooka „Bobo w krainie słodyczy”